SELENA GOMEZ
Od zdarzenia z całowaniem miną już miesiąc. Unikałam go. Kiedy cała paczka miała się spotkać, wtedy mówiłam, że jestem umówiona z kimś innym. Jest mi smutno, że muszę oszukiwać przyjaciół. Nawet nie wiem co im powiedzieć , kiedy mam im zamiar to powiedzieć. Mam nadzieję, że Bieber im tego nie powiedział, a co gorsza że tego nie pamiętają. Z szatynem mam nadal kontrakt przyjaźni, ale jeszcze nigdzie nie wyszliśmy razem i z tego właśnie się cieszę. Ciotka i Sara już wyjechały, a dwa tygodnie temu wrócili rodzice i zabrali mi mała. A ja już nie mam co robić. Wstałam z kanapy i udałam się do swojego pokoju. Postanowiłam puścić w nie pamięć ten pocałunek i żyć normalnie. Otworzyłam szafę i szukałam coś odpowiedniego na tą pogodę. Dziś jest ciepło, chodziarz jest pora zimowa, w Los Angeles nie ma śniegu. Wybrałam odpowiednie ciuchy. Ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do studia. Będąc na miejscu wysiadłam z samochodu, tak że z mojej torebki wypadło wszystko. Schyliłam się, miałam właśnie zacząć wkładać rzeczy, ale przede mną ukucnęła też osoba. Nawet na nią nie patrzyłam tylko wkładałam rzeczy. Podniosłam wzrok, żeby tajemniczemu osobnikowi podziękować, ale kiedy przed sobą zobaczyłam osobę, której w tej chwili nie chciałam widzieć.
- Hej Gomez
- Co tu robisz?
- Twoja mama wezwała mnie. - Powiedział Bieber tajemniczo się uśmiechając. Podniosłam torbę i wyminęłam go. Weszłam do budynku. Przywitałam się z Marie i skierowałam się w stronę windy. Mama ma gabinet na samej górze. Napisałam wiadomość do przyjaciół, żebyśmy się spotkali. Od razu się zgodzili. Kiedy winda znalazła się na odpowiednim piętrze, z uśmiechem z niej wyszłam. Witałam się z osobami, które mijałam. Będąc pod odpowiednimi drzwiami otworzyłam je i weszłam do środka. Przywitałam się z kobietom i usiadłam na dużej skurzanej kanapie. Gabinet muł urządzony w stylu nowoczesnym.
- Córeczko widziałaś Justina?
- Tak. - Odpowiedziałam nie zadowolona. - A poza tym po co go zaprosiłaś tu?
- Mam omówić wam ten kontrakt przyjaźni, w ogóle nie wychodzicie razem.
- Jak to nie wychodzimy, spotykamy się razem ze znajomymi. - Podkreśliłam słowo razem.
- Sel nie oto cho... - Mojej mamie przerwało pukanie do drzwi. Nawet nie sądziłam że ktoś taki jak on się tu pokarze. Usiadł obok mnie na kanapie i czekał, aż zaczną swoją rozmowę. Widać było że i on też o tym nie wiedział. W ciszy czekaliśmy jakieś dziesięć minut, aż w drzwiach nie pojawił się menadżer Biebra. Pocałował moją mamę w policzek, z Justinem przybił piątkę, a mnie ominą. Widać jeszcze pamięta zajście. Miałam ochotę się zaśmiać lecz nie mogłam. Było widać, że rozmowa nie będzie należała do najfajniejszych.
- A, więc wezwaliśmy was tu, dlatego, że udajecie przyjaciół, a w ogóle nie spotykacie się ze sobą. - Powiedział Scooter Brown.
- Przed chwilą mówiłam mamie, że spotykamy się razem ze przyjaciółmi. - I znów podkreśliłam słowo razem, tylko teraz bardziej wysyczałam.
- Tak, ale nie sami. Media nie wiedzą że odbudowaliście kontakty.
- Ale my ich nie odbudowaliśmy. - Wysyczał osobnik siedzący obok mnie.
- Słoneczka my to rozumiemy, ale media nie. Wiemy że nie macie ze sobą dobrych kontaktów. Niedługo wychodzą wasze nowe piosenki, Sel będzie grać w filmach, macie sporo wywiadów, ale tez musicie pokazać, że się przyjaźnicie. Może to niestosowne was tak wykorzystywać, ale to nie nasza wina. Jeden ze szefów wytwórni powiedział, że denerwuje go to że cały czas się kłócicie. - Powiedziała moja mama. I tak nam minęły dwie godziny, na sprzeczaniu się. Teraz muszę z Bieberem iść do kawiarni, żeby paparazzi zobaczyło nas razem. Zapewne będą myśleć że jesteśmy razem, itp. To bardzo jest denerwujące, jeśli każą ci robić czego ty nie chcesz, a najgorsze jest w tym że musimy się spotykać sam na sam raz w tygodniu i nie ma o czym gadać.
Będąc kawiarni usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Każdy z nas był bardziej wpatrzony w ekran telefonu, niż na siebie. Nikt nie chciał cię odzywać, dopóki nie przyszedł kelner i nie przyjął naszego zamówienia. Kiedy on odszedł, znów zapadła cisza. Nie wiem co robić. W pewnym momencie zadzwonił mi telefon. Wybawienie.
- Hallo?
- Sel? - Nie spodziewałam się że właśnie on zadzwoni.
- David ?
- Tak. Co robisz?
- Jestem w kawiarni z Bieberem i wyprzedzę cię nie jestem z nim na randce, czy tym co wymyślisz. Jestem siłą tu zaciągnięta przez własną matkę. - David zaczął się śmiać.
- Tak cała ciocia. - Z Davidem jestem rodziną. Jego matka jest siostrą mojego taty. Uwielbiam tego chłopaka. Jest pozytywny i jeśli mam problem zawsze mi pomorze.
- A tak właściwie to po co dzwonisz?
- Jutro przyjeżdżam do ciebie suko. - Oboje nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się śmiać.
- Zastanowię się czy wpuszczę cię do środka.
- Jak nie mam jeszcze inną rodzinę.
- Ranisz.- zrobiłam smutną minę, chociaż wiedziałam że tego nie widzi.
- Selcia ja już kończę, bo muszę się spakować. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę. Do jutra. - Nawet nie zdążyłam się pożegnać, bo idiota się rozłączył. Z Davidem zawsze się dogadywaliśmy.
- Kto to? - Zapytał szatyn jedząc swoje ciasto czekoladowe.
- A co zazdrosny? - Zaśmiałam się.
- Ja o ciebie? Wybij to nawet sobie. - Wysyczał brązowooki. Znów zapadła ta niezręczna cisza, każdy z nas nie chciał już się odzywać. Nie wiem po co to wszystko wymyślili, skoro nasza dwójka darzy się ogromnym uczuciem nienawiść. Wszyscy chcą nas zbliżyć do siebie, ale po co? Nikt nie wie co się wydarzyło tamtego dnia. Znają tylko cząstkę tego.
Minęła już osiemnasta. Od powrotu do domu nie mam co robić. Z przyjaciółmi się 'pogodziłam', ale rozmawiać ze mną nie mogą , bo muszą się przygotować na jutrzejszą galę. Ja nawet nie wiem czy mam na nią iść, ale co będę robić sama w domu jutro. Właśnie nic. Nieszczęście Basia postanowiła mi pomóc. Zawsze mam u niej wsparcie. Kiedy mnie nie było w domu, Basi przyniosła u dwadzieścia różnych kreacji, a z nich mam tylko wybrać pięć.
Będąc w swoim pokoju, podeszłam do kreacji. Każda z nich była przepiękna, a ja nie wiedziałam którą wybrać. Postanowiłam napisać do Basi smsa.
DO: Basia- stylistka <3
Hej Basiu, nie wiem którą kreacje mam założyć jutro, każda jest piękna. Dziękuje ci za nie, ale ja nie wiem co mam wybrać.
Nawet na wiadomości nie usiałam czekać. Ta kobieta cały czas wisi na telefonie. Czasem nawet do niej zadzwonić nie można, ale widać po tym że jest najlepszą stylistką na świecie. Jest dla mnie jak druga matka.
OD: Basia- stylistka <3
Słońce, powiesi je gdzieś żeby się nie pogniotły, a jutro przyjadę do ciebie i ci pomogę wybrać, a teraz mi idziesz spać. Musisz być wypoczęta.
Już wiedziałam, że nie mogę jej odpisać. Basia miała racje. Muszę iść spać, jeśli chcę jutro przeżyć całą nic. Jak wiadomo ja robotem nie jestem, żeby następnego dnia dobrze funkcjonować jeśli się nie wyśpię.
Ubrałam się w piżamę. Ciuchy powiesiłam tak jak mi kazała kobieta. Po skończonej pracy weszłam do mojego łóżka, a kraina morfeusza od razu mnie porwała do siebie.
Następnego dnia wstałam o dwunastej. Widać byłam wczoraj bardzo zmęczona, a nic przecież takiego nie robiłam, lecz dziś mnie czeka pracowity dzień. Wstałam z łóżka i od razu udałam się na dół, żeby zrobić coś do jedzenia. Zapewne się zastanawiacie, czemu nie mam kucharki. Diana- moja gosposia - ma urlop macierzyński i sama przez ten czas zajmuje się domem, chociaż go trochę zaniedbałam. Dziś przyjeżdża David, jest też gala, więc muszę ogarnięci dom, ale najpierw zjem śniadanie. Nie miałam czasu, więc postanowiłam zrobić płatki na mleku. W czasie jedzenia sprawdziłam różne portale społecznościowe. Na twitterze postanowiłam odpisać fanom na wiadomości i dać im follow , tak samo na instagramie . Po zjedzeniu zaczęłam ogarniać dom. Najpierw ogarnęłam tak zwanej piwnicy. Wszystkie brudne ciuchy włożyłam do pralni. Ogarnęłam przy basenie, oraz w pokoju odpoczynkowym. Później zajęłam się parterem, a na końcu pierwszym piętrem. Dom błyszczał czystością. Praca zajęła mi jakieś pięć godzin, ale jeszcze muszę ogarnąć ogród. Mój przyjaciele są brudasami i trzeba cały czas po nich sprzątać. Na szczęście w ogrodzie nie było, aż tak dużo sprzątania.
Wszystkie worki, kartony zaniosłam to kosza. Jutro tylko mi zostanie zawiezienie ciuchów, butów i innych dodatków do domu dziecka.
Po nie spełnia godzinie , ktoś dzwonił do drzwi. Pośpiesznie je otworzyłam. Za nimi nie stał nikt inny jak mój kochany David. Od razu się na niego rzuciłam, aż o mały włos nie spadliśmy na ziemię.
- Udusisz mnie. - Zaczął się śmiać. Speszona puściłam go. - Ktoś się tu zawstydził. - Jeszcze głośniej zaczął się śmiać, za co oberwał z całej siły ramię. - Ał.
- Zasłużyłeś sobie. - Wytknęłam koniuszek języka w jego stronę. - A tak po za tym masz garnitur?
- Chcesz mnie z kimś o hajtać?
- Nie, zwariowałeś ciebie to nikt by nie chciał. - Zaśmiałam sią. Przerzucił mnie sobie przez ramię i zaprowadził mnie do salonu. Delikatnie położył na kanapie i usiadł na mnie okrakiem.
- I co teraz? - I zaczął mnie gilgotać. Wierciłam się pod nim, ale to nawet nic nie dało. Śmiałam się nie opamiętanie, lecz nawet to mi nie pomogło żeby mnie puścił.
- P...R...O...S...Z...Ę P...U...Ś...C...I M...N...I..E
- To przeproś.
- Prz....eee...pra...szam
- I? - Nieszczęście przestał mnie gilgotać. Jak na razie.
- I jesteś bardzo przystojny.
- I tak trzeba było od razu. - Zszedł ze mnie, pomagając przy tym mi wstać. - Ale po co mi garnitur?
- Na dzisiejszą galę. Nie zostawię cię samego, więc postanowiłam że pójdziesz tam ze mną. Nie będę czuć się samotnie, gdy będę szła na czerwonym dywanie. David zaczął myśleć nad propozycją, ale opowiedz była jasna. Zawsze chciał przechodzić przez czerwony dywan pośród błyskających fleszy. Chciał być gwiazdą, lecz nikomu tego nie pokazywał że umie śpiewać. Jedynie mi zaśpiewał. Ma przepiękny głos. Zawsze mu mówiłam żeby zaśpiewał na video i wrzucił nie na YouTube. W tedy każdy go usłysz i będzie mógł rozpocząć karierę muzyczna, ale on się upiera. Nawet nie wiem czemu.
- Jasne. Wiesz że to moje marzenie. Dziękuję. - Wiem że jest szczęśliwy. Po paru sekundach rzucił się na mnie.
- David udusisz mnie zaraz. I naprawdę nie musisz dziękować, ale obiecaj że będziesz na niej śpiewał, dobrze?
- Wiesz że nie umiem.
- Umiesz. Obiecaj. Zrób to chociaż dla mnie, proszę. - Zrobiłam minę zbitego pieska. Wiem że on nie da za wygrane, ale chociaż niech spróbuje.
- Dobra. - Powiedział z irytowany.
- Jej. - Podskakiwałam radośnie. Pocałowałam go w policzek.
Jechaliśmy już na galę. Basia pomogła mi wybrać pięć ślicznych kreacji. Na ja jadę w czerwonej sukience na ramiączka, która jest aż do ziemi, David się ubrał smoking. Wyglądał przystojnie, chociaż tak zawsze wygląda. Na miejscu byliśmy jakoś po dwudziestej. We dwoje wysiedliśmy z limuzyny. Przywitaliśmy się z moimi przyjaciółmi. Dziewczyny już go znały, ale nie chłopcy. Wszyscy przeszliśmy przez czerwony dywan. Czułam jak David się spina, więc stanęłam i na ucho mu powiedziałam że wszystko będzie dobrze.
Nie odbyło się bez zdjęć, które miałam w towarzystwie moich przyjaciół i kuzyna. Nie odpowiadając na więcej pytań dziennikarzy, zajęliśmy nasze już zarezerwowane miejsca. Po jakiś dziesięciu minutach, każdy się zebrał i mogliśmy już zacząć. Najpierw śpiewał jakiś początkujący zespół, który rozpoczął gale. Po skończonym występie, na scenę wszedł prezenter i zaczął gadać. Widziałam że mój były przyjaciel Taylor się cały czas na mnie patrzy, więc postanowiłam się przytulić do kuzyna. Taylor chciał kiedyś ze mną chodzić, ale ja nie chciałam, więc się na mnie obraził i tak do teraz się do siebie nie odzywamy. Kiedyś mu ufałam, miałam nadzieje że traktujemy się jak rodzeństwo, a on mi mówi po sześciu latach, że ja się mu podobam. To było nie fair w stosunku do mnie.
Gala się skończyła jakoś po dwudziestej trzeciej. Wraz z moim kuzynem, przyjaciółmi i Bieberem udaliśmy się do mnie. Chcieliśmy oblać, że ja, Miley, Demi, Bieber, Cody zdobyliśmy po dwie statuetki, ale już będąc w mieszkaniu nikt nie miał sił, więc jutro to oblejemy. Każdy udał się do pokoju, które im przygotowałam. Przebrałam się w piżamę, weszłam pod kołdrę i poszłam spać.
Rano obudziła mnie czyjaś ręka, która mocno przyciągała mnie do niego. Powoli ściągnęłam ja z siebie. Postanowiłam się obrócić na drugi bok, żeby zobaczyć kto jest tym napastnikiem, który nie daje mi spać. Kiedy to zrobiłam niemało co spadłam z łóżka. Niema to jak cholerne dezawuuj.
- Bieber! Co ty tu robisz?!
- Nie drzyj mordy. Sam chciałbym wiedzieć. Pamiętam jedynie to że z chłopakami piliśmy w pokoju, w którym spał Cody i już dalej nie pamiętam.
- Niema to jak kac morderca, co nie? - Zakpiłam z niego.
- A raz w życiu być przymknęła swoja mordę na kłódkę i mogłaś dać spać człowiekowi.- Powiedział półsennie, ale on chyba nie myśli że mu dam spać, w moim pokoju.
- To wypierdalaj mi stąd! - Krzyknęłam mu prosto do ucha, że wywalił mnie z łóżka, lecz też sam spadł, tylko że na nie.
-Rano jeszcze bardziej jesteś wkurwiająca. - Uśmiechnął się łobuzersko. Jak ja nienawidzę tego wyrazu twarzy. Choć na mu to bardzo pasuje. Trzeba przyznać jest przystojny, ale to nic nie znaczy.
Jego twarz zbliżała się nie bezpiecznie blisko mojej, aż w końcu mnie pocałował. Nie oddałam mu pocałunku, a on nie odpuszcza, więc postanowiłam go w końcu odepchnąć.
- Co ty do cholery robisz? - Krzyknęłam. Nie obchodziło mnie to że obudzę cały dom, obchodziło mnie, żeby te brudne wargi, nie do tchnęły moich. Mam już tego dość. Jak ja mogłam się z nim przyjaźnić? Jak ja mogłam mu kiedyś ufac ? Jak ja mogłam się w nim kiedyś zauroczyć?
- A co myślisz? - Zakpił. Co za dupek. Postanowiłam wstać z ziemi i zejść na dół, zrobić reszcie śniadanie. Wchodząc do kuchni, zobaczyłam buszującego Davida.
- Hej skarbie. - Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek na przywitanie. Każdy nam mówi, że ja i on nie zachowujemy się jak rodzina, tylko jak para, a to kurwa jest nie prawda. Może troszeczkę, ale oni nie wiedzą, tego wszystkiego . Tylko David wie co tak naprawdę się wydarzyło, że my z Bieberem się nienawidzimy. Nie to że nie ufam swoim przyjaciół, ale uznałam, że tak będzie najlepiej dla nich.
- Hej Sel. - Uśmiechnął się promiennie. Jak ja go kocham, zawsze jest radosny i przez to ja jestem szczęśliwa. - To ty się tak darłaś? Co się stało?
- Nie zgadniesz, kiedy się obudziłam, kogo zobaczyłam. - Jęknęłam poirytowana.
- Przypadkiem nie Biebera?
- Skąd wiesz?
- Darłaś Bieber. Na początku myślałem że uprawiacie seks, ale gdy zaczęłaś krzyczeć co ty robisz. To już wiedziałem że to nie prawda. A tak poza tym dziś ma on urodziny.
- Jak ja mogłam o tym zapomnieć. - Syknęłam, wiem że to nie jest dobre zachowanie, ale to klątwa. Obiecałam sobie, że od tamtego zdarzenia, nie będę obchodzić jego urodzin, ale się pomyliłam i to o dużo. Teraz musimy udawać przyjaciół. David jeszcze nie wie że Perri wróciła. On jej nigdy nie lubił, ale teraz wiem że zawsze miał racje co do niej, a ja go nie słuchałam. - A co ty robisz?
- Naleśniki, twoje ulubione.
- Dziękuje, teraz będziesz mi tak gotować...?
- Nie, ale mam do ciebie jedną prośbę.
- Jaką?
- Czy bym mógł zostać u ciebie dłużej, aż sam czegoś nie znajdę?
- Będziesz mógł, zostać ile będziesz chciał. - Od razu uradowany przytulił, mnie z całych sił. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy każdy już przyszedł. David zaczął już kończyć posiłek. Postawił przed nami talerze, trzy polewy: syrop klonowy, masło orzechowe, czekoladę, a potem talerz z naleśnikami. Każdy się nimi zajadał. Były przepyszne. David nie ma tylko talentu muzycznego. Jako jedyny z rodzinny, umie najlepiej gotować.
Po zjedzonym posiłku, pomogliśmy sprzedać i poszliśmy się przebrać. Będąc na górze, wzięłam pierwszą lepszą bluzkę na krótki rękaw i czarne leginsy. Weszłam do łazienki, wzięłam pięciominutowy prysznic. Wychodząc z kabiny, owinęłam się w ręcznik. Podeszłam do lustra, z górnej szafki wyjęłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. Gdy już je wysuszyłam związałam je w niechlujnego koka. Ubrałam się wyszykowane już ciuchy i mogłam już wychodzić z niej. Zeszłam na dół, ale nikogo tam nie było oprócz Biebera.
- Gdzie są wszyscy? - Zapytałam nawet na niego nie patrząc.
- Poszli po pizze, nie wiem czemu, przecież mogli zamówić. - Powiedział szatyn. - A ty przypadkiem nie założyłaś mojej bluzki? - uśmiechnął się łobuzersko, wstając z kanapy.
- Zapewne nie, nie mam twoich rzeczy już w swoim pokoju. - Powiedziałam odważają się spojrzeć na niego.
- Niema to jak mieć urodziny, a ty wtedy zakładasz moją ulubioną bluzkę.
- Weź spierdalaj. - Syknęłam w jego stronę.
- A jak nie? Mała księżniczka się rozpłacze ? Jak tak z chęcią to zobaczę. - Zaczął się podle śmiać.
- Nie znasz mnie i nie poznasz. Żałuję że cię w ogóle poznałam. - Krzyknęłam w jego stronę, przez co zostałam rzucona na sofę.
- Nie pozwalaj sobie. Na mnie się nie krzyczy, jasne? Pamiętaj twoje życie może się bardziej spieprzyć, niż jest to teraz. Gomez nie zadziera się ze mną. - Krzykną. Nie ma to jak cholerne dezawuuj. Teraz miałam ochotę się rozpłakać, ale nie mogła mu przecież pokazać że jestem słaba. Już taka nie jestem i nie będę dla niego. Obiecałam sobie, że dopóki jesteśmy wrogami, nie będę pokazywać słabość.
JUSTIN BIEBER ( +18 - czytasz na własną odpowiedzialność )
Może i trochę przesadziłem, ale laska jest wkurwiająca. Dobra, założyła tę bluzkę, ale mówić mi że lepiej by było gdyby mnie nie poznała. To może wpienić, człowieka. A do tego ten cały David. Pierwszy raz na oczy faceta widzę. Dziewczyny widać znają go dłużej, ale jakoś nie mogę uwierzyć, że oni są rodzina. Przecież zachowują się jak para. Nie myślcie sobie, że jestem zazdrosny, bo to nie prawda. Może tak się zachowuję, ale naprawdę mam tą dwójkę w dupie. Mam dziś urodziny i nie chcę je sobie jeszcze bardziej popsuć. Zastanawiam się jeszcze dlaczego rano pocałowałem ta sukę, przecież nic do niej nie czyje, prawda? Chłopie ty jeszcze nie wiesz co czujesz- Podpowiadała moja podświadomość. Musze jej przyznać rację. Sam nie wiem co czuję.
Nie patrząc na Gomez, wyszedłem z jej mieszkania trzaskając drzwiami. Jest tylko jedyna osoba, która pomoże mi się uspokoić. Zawsze dla mnie zajdzie czas. Na szczęście już wcześniej poinformowałem dziwkę. Perri myśli że mi na niej zależy, a to nie prawda. Jest ładna i dobra w łóżku, ale to tylko tyle. Nie obiecałem jej, że będę wierny. Nie wiecie jakie miałem kazanie, gdy na imprezie sylwestrowej całowałem się z Gomez. Kupiłem jej jakiegoś kwiatka i już mi wybaczyła. Jedynie co nas łączy to dobry seks i nienawiść do Gomez, ale to nie wystarcza, żebyśmy byli razem. Ta laska chce żebym z nią się pokazał publicznie.
Wsiadłam do mojego czarnego BWM i pojechałem do znanego mi już budynku. Przywitałem się z seksowną recepcjonistką i skierowałem się w stronę windy. Wcisnąłem guzik z cyfrą 10 i czekałem, aż będę mógł z niej w końcu wyjść. Kiedy to się stało podszedłem do drzwi z numerem 1230 i zapukałem. Ustawiłem się tak żebym wyglądał na bardziej seksownego i czekałem aż suka mi otworzy. Gdy otworzyła, od razu się na mnie rzuciła i namiętnie pocałowała.
- Hej Jus. - Seksownie zamruczała.
- Hej.
- Wszystkiego najlepszego. Chcesz dostać prezent najpierw, czy później, a teraz dam ci jedną z tych niespodzianek ?
- Najpierw to.- Podniosłem ją tak, że oplątało nogi wokół moich bioder. Wszedłem do środka i zamknąłem drzwi, nie przerywając naszego pocałunku. Podszedłem do kanapy, rzucając Perri na nią. Nawet nie starałem być tedy delikatny. Ściągnąłem swoją bluzkę, dziewczyna nie chciała zostać sama więc też ją ściągnęła. Mówiłem wam już że ona nienawidzi staników i to mnie jeszcze bardziej nakręca do działania. Szybko ściągnąłem swoje ubranie, zostając zupełnie nagi. Podszedłem do dziewczyny, z której rozerwałem spódniczkę z majtkami. Nie bawiąc się z nią czułość, od razu gwałtownie w nią wlazłem. Blondynka gdy poczuła w sobie mojego kutasa wykrzywiła się w łuk i to dało mi znak, żebym zaczął mocniej i szybciej poruszać.
- Justin pieksz mnie najlepiej jak potrafisz. - Krzyknęła, oblatując swoimi dogami, moje biodra, dając mi lepszy dostęp. Przyspieszyłem tempo. Poczułem, że zaciska się wokół mnie, a ja doszedłem. Nawet nie obchodziło mnie to, że ona nie.
~~ ...~~
Pojechałem na miejsce gdzie kazali mi przyjechać przyjaciele. Wiedziałem od początku że coś planują, ale nie miałem pojęcia co. Już nie mogę się doczekać. Zwłaszcza jak Selcia na mnie patrzy. Wiem, że zachowałem się w stosunku niej jak dupek, ale sobie zasłużyła. Dzięki Perri jestem odprężony. Od blondynki dostałem złoty zegarek, który od razu mi się spodobał. Zapewne dużo kosztował, ale jak dziewczyna jest prostytutkom to ma się z czego utrzymać i wie jak mi się podlizać. Jak ja to uwielbiam.
Będąc na miejscu, zaparkowałem samochód na parkingu i weszłam na jeden z pobliskich wzgórz z widokami na piękny krajobraz. Gdy już byłem na górze, nie zauważyłem nigdzie moich przyjaciół, ale postanowiłem podejść bliżej barierek. Kiedy już tam się znalazłem usłyszałem, że ktoś stoi za mną.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO JUS...!!!! - Myślałem że zaraz spadnę, ale nie na szczęście, któryś z moich przyjaciół w porę mnie złapał.
- Weźcie, przez was prawie zawału dostałem. - Moi przyjaciele się trochę zaczerwienili, z czego zacząłem się śmiać.
- Z czego się tak cieszysz? - Oburzyła się Demi. - Na szczęście to nie jest jedyna niespodzianka. Teraz powiemy ci szczegóły tego i razem tam pojedziemy, tylko oczywiście, każdy swoim samochodem. - Demi zaczęła mi wszystko wyjaśniać. Każdy udał się do swoich samochodów. Czekałem, aż ostatni samochód nie wyjedzie i będę mógł jechać za nim. Nawet nie wiedziałem gdzie mnie prowadzą...
___________________________________________________________________________
Hej kochani i oto nowy rozdział . Przepraszam was, że rozdział się tak próżno pojawia, ale jak wcześniejszym poście pisałam, miałam dużo problemów. Ale ten miesiąc mnie czegoś nauczył. Nie warto niektórym ufać. Teraz wiem kto jest moim prawdziwym przyjacielem, a kto tylko udawał, żeby się podlizać mi i przystojniakom z którymi niby się zadaje, ale was nie będę tym zanudzać.
Jak wiecie dziś są urodziny Jusa, ale niestety nie będę je obchodzić jak urodziny każdego idola, dlatego, że muszę się dużo uczyć i tak dalej i do tego jutro są moje urodziny, więc w sobotę nie będzie rozdziału. Teraz będę się starała rozdziały dodawać regularnie.
Dziękuje wam że poczekaliście na to żeby ten rozdział. Dziękuje @nataliaaa245 za to że podrzuciła mi pomysł z koszulką.
Jeśli chcecie zadać mi pytanie to zajrzyjcie do zakładki PYTANIA, w której sami tez możecie opowiadać
KOCHAM WAS
Suuuper <3 podoba mi się :) czekam na next! Jutro masz urodziny no to Wszystko Najlepszego spełnienia marzeń i wszystko co najlepsze :*
OdpowiedzUsuńDziękuje <3
Usuńniesamowite! i spoznione zyczenia:( hepi bersdej!:**
OdpowiedzUsuńNie ma za co, jakby coś chętnie pomogę :P
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :D
@nataliaaa245