Translate

sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 16

   Rozdział dokładnie nie sprawdzony, przepraszam za błędy

SELENA

     Wychodząc z parku czekała na mnie nie miła niespodzianka., a tą niespodziankom  jest Bieber we własnej postaci.   Był oparty o swój samochód i czekał na kogoś. Na moje nieszczęście mój samochód znajdował się obok niego, więc nie mogłam przejść niezauważalna. Pewnym siebie krokiem zbliżałam się do szatyna , który jak mnie zobaczył uśmiechną się.
- No w końcu. Ile kurwa można na ciebie czekać ? - Powiedział lekko poirytowany. Trzeba powiedzieć że aktualnie jest wyjątkowo miły, jak na osobę, która musiała na mnie czekać. Zawsze w takich chwilach wyzywał mnie od najgorszych, a teraz żadnego wyzwiska. Co jest grane?
- Co chcesz? - Chciałam go wyminąć, ale chłopak mi tego nie ułatwiał. Stanął tak że nie mogłam przejść.
- Mamy jechać do mnie, bo twoja mama do mnie dzwoniła i mamy tam się zjawić za dwadzieścia minut, więc wsiadaj do mojego samochodu i jedziemy.
- Przecież mam swój stoi centralnie obok ciebie.
- Tak tylko kazali nam przyjechać moim na wszelki wypadek gdyby wścibscy paparazzi nas spotkali.
    Niemiałam jak już protestować, ponieważ zostałam pociągnięta w stronę zaparkowanych samochodów. Jak na gentelmana chłopak otworzył przede mną drzwi. Jak wiadomo to na wszelki wypadem, gdyby widzieli nas paparazzi, bo sam Bieber nie zrobiłby takiego gestu wobec mnie. Kiedy chłopak okręcił samochód i wsiadł do niego.
- Wiesz że oni chcą nas zeswatać ? - Zapytał spokojnie nie spuszczając wzroku ze mnie.
- Wiem, ale musimy sobie obie..... - Nie zdążyłam powiedzieć, bo przerwał mi chłopak.
- Musimy sobie obiecać, że będziemy protestować z tym kontraktem, który chyba nam dziś dadzą.
- Jasne. Bez przyjaźni, bez miłości. Jedynie co nas łączy to nienawiść, tak? - Spojrzałam na jego twarz.
- Jasne Gomez. Jak mógłbym zrezygnować z naszego dogryzania sobie nawzajem.  Już żadne z nas nie powiedziało ani słowa. Bieber odpalił samochód i wyjechał z parkingu. Nie chciałam jechać jego autem, ale nie matka zawsze musi się wtrącać nieswoje sprawy. Wie że się nienawidzimy, a i tak chce żebyśmy się przyjaźnili. Obiecała że już tak nie będzie robić. Nawet już wiem że nie warto jej wierzyć, ale myślałam że w końcu zrozumie. Ja i brązowooki chcemy tak jak jest teraz, a nie jak było kiedyś.
    Dom Biebera nie był daleko od parku. Jakieś dwadzieścia minut samochodem. Dla mnie jak najlepiej. Nie mam zamiaru siedzieć w jednym samochodzie z nim. Przez moje rozmyślanie nawet nie zorientowałam się, że już na miejscu. Bieber zaparkował samochód w garażu i od razu wysiadłam, czekając na niego. Zawsze kiedy jestem tu to się gubię. Może to zabrzmieć zabawnie, ale taka jest prawda. Może i mamy takiej samej wielkości wille, ale swoją to ja znam na pamięć. Tu od kilku lat nie przychodzę, więc nie wiem co i gdzie jest.
         Kiedy byliśmy już w salonie zobaczyłam menadżera Biebera. Czyli mojej matki jeszcze nie ma. Może to i lepiej. Przynajmniej nie będzie się wtrącać. Bieber przywitał się z mężczyzną, a ja nawet nie starałam się obdarzyć go spojrzeniem. Trzydziestotrzylatek kazał nam usiąść naprzeciwko jego.
- Co chciałeś? - Powiedziałam na wstępie. Dla niego nie mam zamiaru być miła.
- Sel może grzeczniej? - Jak ja nienawidzę tego mężczyznę.
- Dla ciebie nigdy. - Warknęłam.- A tak na poważnie co chciałeś? Zaraz muszę spadać, bo mam randkę, więc przejdź do rzeczy . - Tak naprawdę nie mam ranki. Chciałam się jak najszybciej stąd wydostać. Nie mam zamiaru spędzić tu całego dnia.
- A więc jak wychodzi wam ta przyjaźni? - Spojrzałam na mojego ''przyjaciela'' i zaczęłam się śmiać. Mój towarzysze spojrzeli na mnie jak na debila. Po pięciu sekundach Bieber skumał o co chodzi i razem ze mną się śmiał. Po dwóch minutach zabrakło nam tchu. - Czyli idzie źle. Mam la was kontrakt, który podpiszecie. Jest on o tym że będziecie mieli sesje zdjęciowe. Sel twoja mama zgodziła się na to,. Ten fotograf jest najlepszy. Jesteście zainteresowani?
- Mama czytała?
- Tak.
- Jak czytała to jestem za. - Uśmiechnęłam się. Uwielbiam pozować.
- Niech będzie ja też. - Powiedział blondyn siedzący obok mnie.
- To dobrze. Popiszcie tu i tu. - Scooter podał nam kontrakt, który od razu podpisałam. Nawet go nie czytałam. Zawsze to robiła mama, a kiedy mężczyzna powiedział że czytała to wiem że czytała. Chociaż jest wkurzająca, ale nadal chce mojego szczęścia i nie chce żeby coś mi się stało. Trzeba pamiętać że każdy kontrakt trzeba czytać, a jak się na tym nie znasz tak jak ja, trzeba mieć taką osobę, która to przeczyta. Moja mama skończyła szkołę prawniczą i jest najlepszym prawnikiem w całym Los Angeles, ale także najlepszą menadżerkom i najlepszą mamą.
      Scooter objaśnił nam o co chodzi. Ter pomysł mi się nawet podobał. Mamy pokazać że się przyjaźnimy, dzięki sesji fotograficznej. Może to się uda. Mam taką nadzieje, bo nie mam zamiaru się z nim spotykać gdzieś publicznie.

KILKA GODZIN PÓŻNIEJ

     Jak ja nie chce spędzać tego dnia z przyjaciółmi. Wiem że dziewczyny się bardzo postarały żeby urządzić to przyjęcie, które odbędzie się w moim domu. Nie wiem czemu się na to zgodziłam. Mogli zrobić u siebie, a nie u mnie.   Muszę się do tego przyzwyczaić.
       Jest już godzina siedemnasta. Właśnie jakieś dwadzieścia minut temu rozpoczęła się impreza.
Nie wiem czy mam węgle iść na nią czy nie. Skoro jest w moim domu. Postanowiłam że pójdę. Ubrałam się w miętową sukienkę przed kolano i tego samego koloru szpilki.
     Schodząc  wolno po skodach, zwróciłam uwagę wszystkich znajdujących się w domu.  Nie chciałam tego. Miałam zamiar się odwrócić i wrócić do pokoju, ale powstrzymał mnie Cody.
- Sel chodzi do nas. - Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do gości. Na szczęście każdego znałam. Każdą mijaną osobą się witałam, aż dotarłam do przyjaciół, z którymi także się przywitałam.
- Selly ślicznie wyglądasz - Powiedziała Demi.
- Ale nie tak jak wy dziewczyny. Jak bym była chłopakiem nie wiedziałaby którą wybrać. - Przytuliłam każdą jeszcze raz. - Teraz chodzicie tańczyć- Każdego pociągnęłam na parkiet. Nawet w takim dniu umiem się dobrze bawić. Ten czas spędziłam fantastycznie. Nie sądziłam że w jego urodziny mogę się dobrze bawić.
   Już minęło jakieś pięć godzin, a ja już jestem pijana. Wiem że jak jutro wstanę nie będę nic pamiętać. Ale tym się nie powinnam się tym aktualnie martwić. Trzeba się dobrze bawić.
       Aktualnie tańczę z jubilatem. On zapewne wykorzystuje to że jestem wstawiona w cztery dupy ale trzeba przyznać że do trzeźwych nie należy. Blondyn odwrócił mnie do siebie tyłem.    Ręce położył na moich biodrach. Nie protestowałam. Wiedziałam co chce zrobić, więc sama mu na to pozwalałam. Nie oceniajcie mnie, jestem pijana.  I nie wiem co robię, ale kiedy jestem w tym stanie podoba mmi się to. Tańczyliśmy, bardziej ocieraliśmy się o siebie jakąś godzinę. Już trochę wykończeni udaliśmy się do grupki przyjaciół. Widać i oni się dobrze bawią. Bieber opuścił nas żeby pójść do gości. Przez co zostałam napadnięta przez przyjaciółki.
- Sel ty i Już tańczyliście ze sobą? - Powiedziała niedowierzając Miley
- Tak - Nawet język mi się plątał. Już żaden nic nie odpowiedział. Nawet się cieszyłam. Potrafią być wścibscy. Ale przecież tacy są przyjaciele.
      Impreza trwała w najlepsze. Jeśli dobrze się orientuje jest jakoś po trzeciej w nocy. Jestem wymęczona. Tańczyłam chyba ze wszystkimi. Połowy gości już nie ma, ale to nie powód żeby kończyć imprezę. W końcu jubilat jest już oficjalnie pełnoletni*.
     ''Przyjęcie'' urodzinowe skończyło się o piątej. Sąsiedzi zadzwonili po policję i musieliśmy ją skończyć. Jutro będą problemy przez to. Kiedy każdy gość opuścił moją posiadłości od razu chwiejnym krokiem ruszyłam o pokoju. Byłam tak zmęczona że na łóżko rzuciłam się w sukience. Nie miałam siły się przebrać.

RANO

       Obudziłam się około czternastej. Głowa mnie bolała jak nie wiem. Jak to się mówi '' kac morderca niema serca'' i jest to stuprocentowa prawda. Z imprezy pamiętam jak się zaczęła, film mi się urwał dopiero po czternastym drinku i pamiętam jak policja przyjechała. Zastanawiam się co  się wtedy działo. Zapewne będę mieć przez to problemy. Pierwszy raz tak zabalowałam. I przysięgam że raczej przez dłuższy czas nie będę imprezować.
       W łóżku leżałam jeszcze jakieś pięć minut, po czym wstałam i od razu  ruszyłam do kuchni, po jakieś tabletki przeciwbólowe. Wchodząc do pomieszczenia, zauważyłam siedzącego chłopaka z karmelowymi oczami, który coś przeglądał na komórce.
- Coś ty zrobiła?
- Nic, a co miałam zrobić?- Zapytałam podchodząc do lodówki, żeby wyciągnąć butelkę wody.
- Rozumiem zakochałaś się, ale mówić że jesteśmy parą paparazzi to przesada- Warknął. Kiedy to usłyszałam wyplułam wodę.
- Zgłupiałeś do reszty Bieber? Ja miałam powiedzieć że się w tobie zakochałam?
- Nie kurwa, duch święty.
- Dzwoniłeś do Scootera?
- Nie, a po co mam do niego dzwonić ? - Zapytał oburzony. Wstał dziś lewą nogą ?
- Pojedzmy do niego. Będzie o wiele lepiej. - Powiedział i udał się do holu. - Idziesz czy nie?
- Jadę.
     Całą drogę nie zamieniliśmy słowa. Będąc pod tomem trzydziestotrzylatka Bieber wyszedł jak oparzony z samochodu. Patrzyłam zdezorientowana jak wchodzi wkurwiony do domy mężczyzny. Po paru sekundach sama wyszłam z samochodu i udałam się do domu. Będąc już w holu usłyszałam jak chłopaki się kłócą.
- Jak mogłeś to zrobić?! - Krzykną Bieber.
- A jak ja miałem zarobić? Justin pomyśl sobie jaki to mógł być z tego zysk. Twoja kariera plus jej kariera równa się więcej pieniędzy. - Odparł spokojnie Scooter. Nawet za spokojnie. Postanowiłam zniszczyć ten jego spokój. Weszłam do salonu, zwracając uwagę tej dwójki.
- Hej Sel. Jak długo tu stoisz? - Zapytał starszy mężczyzna.
- Hej Scooter, tak długa jak powinnam. Jesteś zwykłą parszywą świniom. Wiesz przecież że się nienawidzimy. A ty chcesz nas wplątać jakiś chory związek, bo dla ciebie jest najważniejsza kasa, a nie uczucia innych. Teraz nie będę szczęśliwa, będąc w prawdziwym związku, a nie będąc w udawanym związku z nienawidzoną przeze mnie osobą. - Warknęłam.
- Nie obchodzi mnie wasze szczęście. Razem będziecie przez rok, ale będą wzloty i upadki  waszym związku. Tak było w kontraktu, który podpisaliście.
- Nie podpisywaliśmy żadnego kontraktu. - Tym razem odezwał się Bieber
- Jak to nie? A wczoraj. - Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Jaką ja miałam ochotę zerwać mu go z ust.
- Wczoraj podpisywaliśmy, ale chodziło o sesje zdjęciową.
- Sel, trzeba było go przeczytać.
- Mówiłeś że moja mama go czytała!- Krzyknęłam. Wszystko co mówił było kłamstwem. Jak on mógł. Zaufałam mu, a on mnie oszukał.
- Selly, czytała, ale nie ten co potrzeba. - Zaczął się śmiać jak głupi. Jak bym mogła zabiłabym go własnymi rękami, nawet teraz.  Oburzona odwróciłaś się do niego plecami i skierowałam się do wyjścia. Weszłam do samochodu chłopaka i czekałam aż zaszczyci mnie swoją obecnością.

____________________________________________________________________________

I oto nowy rozdział!!!!  Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam, ale mam nadzieje że nie jesteście źli. Mam nadzieję że wam się spodoba i wyrazicie swoją opinię.
  Nie chciałam robić osobnego postu, więc powiem wam tu. Założyłam dla was aska. Dzięki któremu będę mieć z wami lepszy kontakt. Zadawajcie mi pytania, na które będę chętnie odpowiadać. I nie mogę zapomnieć o podziękowaniu, niektórym z was. Dziękuje żę dostałam od was ''ochrzan'', ale trzeba wiedzieć jestem leniwą osobą i trzeba mnie tak  motywować. Osoby, które mają tt, mogą do mnie pisać cały czas. Uwielbiam mieć z wami jakiś kontakt. Za bardzo się rozpisałam.

  Do następnego kochani.

1 komentarz: